niedziela, 28 lipca 2013

Narodziny...

     Jezus rzekł do Nikodema: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego».  Nikodem powiedział do Niego: «Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?»  Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem.  Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić.  Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. »
                                                        
                                                                                                       J 3, 3-8


22 września 2012, Urle koło Wyszkowa, las, bez dostępu do internetu, telefonu komórkowego, laptopa, telewizji!!! Na I rok propedeutyczny przybywa 42 chłopaków z Archidiecezji Warszawskiej i Diecezji Warszawsko-Praskiej. Ktoś by powiedział hardkorowcy, może i tak, może i nie...
Wiem na pewno że warto było przeżyć ten rok formacji duchowej i intelektualnej. Chociaż nie było łatwo. Dla mnie było czas otwierania się na łaskę którą daje mi Bóg, postawienia  na Niego i zaufania Mu. To właśnie Pan mnie przyprowadził.
Już długo pojawiały się u mnie myśli: „Jakby to było być księdzem? A może właśnie do tego Bóg mnie powołuje?” Jednak, na poważnie zacząłem się nad tym zastawiać jakieś 3 lata temu.  Wtedy to zaczął się dla mnie czas wielkiego niepokoju i ciągłego pytania: „Czego ty chcesz ode mnie Panie? Jaką drogą chcesz mnie poprowadzić?” 
 Bóg dawał mi znaki w postaci różnego rodzaju wydarzeń, sytuacji. Były wśród nich rekolekcje, pielgrzymki na Jasną Górę (szczególnie poprzednio-roczna)  ale też  "trzęsienia ziemi” w moim życiu, czyli trudne doświadczenia. Teraz wiem, że to było potrzebne, żeby pewne rzeczy mi uświadomić. Teraz wiem, że "Cierpienie jest pocałunkiem miłości. Kapłani, których Bóg postawił na mojej drodze, stali się drogowskazami, które doprowadziły mnie z małej wioski do Seminarium. Ci księża stanowili i stanowią dla mnie wielki autorytet w posłudze kapłańskiej i byciu człowiekiem. 
Dzięki pobycie na roku propedeutycznym w Urlach odkryłem wartość adoracji. Nigdy wcześniej nie przywiązywałem tak dużej wagi do wystawień Najświętszego Sakramentu. Będąc w na  I roku, klęcząc w seminaryjnej kaplicy czułem bardzo bliską obecność Boga w moim sercu (codziennie odbywała wieczorem godzinna adoracja).Ciągle sam odkrywam siebie, Chrystus leczy moje słabości, wady.
Moja prośba do was którzy czytacie ten post, jest o modlitwę za mnie, za moich kolegów kursowych i za nowe powołania. Dziś tak wielu młodych ludzi szuka swojej drogi a gdy usłyszy  "Pójdź za Mną"! boi się. Widzimy co dziś się dzieje jak media tworzą nagonkę na kapłaństwo, na kościół. Nie możemy na to pozwolić, potrzeba więcej modlitwy i zawierzenia Chrystusowi...


środa, 26 czerwca 2013

Po przerwie...

Niebawem pojawi się post tylko, dajcie mi trochę czasu  rok spędzony na I roku  propedeutycznym  w seminarium  w Urlach jednak robi swoje.  Uczę sie od nowa pisać na klawiaturze...

czwartek, 23 sierpnia 2012

XXXII WAPM


Wiem, dawno mie tu nie było, trudno mi teraz cokolwiek będzie ogarnąć. Zrobiłem sobie mega przerwę w blogowaniu a teraz chce się z wami podzielić tym, co przeżyłem podczas XXXII Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymki Metropolitalnej.

 Jeszcze nie całkiem opadł kurz na pielgrzymim szlaku na Jasną Górę  a mnie już jakoś tak dziwnie tęskno do drogi… Niezwykłe to uczucie, zważywszy na przemęczone ciało (obolałe stopy w moim przypadku, lewa stopa dawała się we znaki przez jakieś 8 dni pielgrzymki, spalona słońcem skóra, braki w spaniu..) które podpowiada co innego, natomiast duch, zupełnie jak w Piśmie Świętym – dziwnie „ochoczy”… Myślę że ów stan umysłu i sił jest najlepszym potwierdzeniem wielokrotnie i na różne sposoby poszukiwanego tzw. „fenomenu pielgrzymowania” – jego źródła i sensu dla nas wszystkich jak i każdego z osobna. Niezwykła atmosfera modlitwy w drodze, spotkanie i możliwość bycia z Panem w ciągu 10 dni pielgrzymowania  oraz silna obecność kroczącego pośród nas Ducha Bożego sprawia, że po prostu chce się iść czerpiąc całymi garściami z tego przedziwnego czasu „rekolekcji w drodze”, bez względu na pogodę czy niepogodę, nie myśląc o zmęczeniu i licznych niewygodach, które w codziennych warunkach powodowałyby dyskomfort nie pozwalający normalnie funkcjonować. 


  W ty roku  hasłem naszego pielgrzymowania była szczególna prośba do Matki Bożej "Daj Świadków! O jakich Świadków prosiliśmy zaraz wyjaśnię :P
Prosiliśmy o to, by Bóg dał naszemu światu, naszej ojczyźnie, naszej Warszawie, wspólnotom i rodzinom ludzi, którzy będą w nich prawdziwymi świadkami Chrystusa. Tak jak Maryja była oparciem dla Apostołów oczekujących na Ducha Świętego w wieczerniku, tak i dzisiaj dla nas może być źródłem pokoju w zmaganiach z lękiem i wątpliwościami codzienności.
Być prawdziwym świadkiem Chrystusa, to być Jego uczniem zawierzyć mu swoje życie, obawy i lęki związane z naszym życiem. Być świadkiem to nie zdezerterować jak mówił Jan Paweł II, głosić Ewangelię w porę i nie porę!
 Od razu zadałem sobie pytanie na początku pielgrzymki jakim ja jestem świadkiem Ewangelii? Czy się nie wstydzę Chrystusa?
 Bywa z tym różnie wiem jedno, nie jest z tym idealnie, czyli tak jak ja bym chciał. Bycie świadkiem to bycie człowiekiem radosnym, mieć radość płynącą z Ewangelii!!! Moi znajomi uważają, ze jestem zbyt poważny, muszę trochę popracować nad sobą heh.
Zrozumiałem jedno że trzeba mi się jeszcze raz powtórnie narodzić dla Ewangelii, jeszcze raz muszę Ją przyjąć jako swój drogowskaz w życiu.
 Czuję  obecność Boga, wiem że On mie nie zawiedzie. Nie jestem sam – Ty mnie prowadzisz. Choćbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną...


 Bardzo w tym roku trawiłem słowa Jana Pawła II które kiedyś skierował do  młodych ludzi:

            "Wyrusz w drogę. Nie zadowalaj się dyskutowaniem; nie czekaj, aby zrobić coś dobrego, na okazje, które może nigdy się nie pojawią. Już nadszedł czas działania! (…). Wy, młodzi, jesteście powołani do głoszenia orędzia Ewangelii świadectwem życia. Kościół potrzebuje waszej energii, waszego entuzjazmu, waszych młodzieńczych ideałów, aby Ewangelia mogła przenikać w tkankę społeczeństwa (…). Nie ma czasu, aby wstydzić się Ewangelii. Jest to raczej czas głoszenia jej na dachach…”.