J 3, 3-8
22 września 2012, Urle koło Wyszkowa, las, bez dostępu do internetu, telefonu komórkowego, laptopa, telewizji!!! Na I rok propedeutyczny przybywa 42 chłopaków z Archidiecezji Warszawskiej i Diecezji Warszawsko-Praskiej. Ktoś by powiedział hardkorowcy, może i tak, może i nie...
Wiem na pewno że warto było przeżyć ten rok formacji duchowej i intelektualnej. Chociaż nie było łatwo. Dla mnie było czas otwierania się na łaskę którą daje mi Bóg, postawienia na Niego i zaufania Mu. To właśnie Pan mnie przyprowadził.
Już długo pojawiały się u mnie myśli: „Jakby to było być księdzem? A może właśnie do tego Bóg mnie powołuje?” Jednak, na poważnie zacząłem się nad tym zastawiać jakieś 3 lata temu. Wtedy to zaczął się dla mnie czas wielkiego niepokoju i ciągłego pytania: „Czego ty chcesz ode mnie Panie? Jaką drogą chcesz mnie poprowadzić?”
Bóg dawał mi znaki w postaci różnego rodzaju wydarzeń, sytuacji. Były wśród nich rekolekcje, pielgrzymki na Jasną Górę (szczególnie poprzednio-roczna) ale też "trzęsienia ziemi” w moim życiu, czyli trudne doświadczenia. Teraz wiem, że to było potrzebne, żeby pewne rzeczy mi uświadomić. Teraz wiem, że "Cierpienie jest pocałunkiem miłości”. Kapłani, których Bóg postawił na mojej drodze, stali się drogowskazami, które doprowadziły mnie z małej wioski do Seminarium. Ci księża stanowili i stanowią dla mnie wielki autorytet w posłudze kapłańskiej i byciu człowiekiem.
Dzięki pobycie na roku propedeutycznym w Urlach odkryłem wartość adoracji. Nigdy wcześniej nie przywiązywałem tak dużej wagi do wystawień Najświętszego Sakramentu. Będąc w na I roku, klęcząc w seminaryjnej kaplicy czułem bardzo bliską obecność Boga w moim sercu (codziennie odbywała wieczorem godzinna adoracja).Ciągle sam odkrywam siebie, Chrystus leczy moje słabości, wady.
Moja prośba do was którzy czytacie ten post, jest o modlitwę za mnie, za moich kolegów kursowych i za nowe powołania. Dziś tak wielu młodych ludzi szuka swojej drogi a gdy usłyszy "Pójdź za Mną"! boi się. Widzimy co dziś się dzieje jak media tworzą nagonkę na kapłaństwo, na kościół. Nie możemy na to pozwolić, potrzeba więcej modlitwy i zawierzenia Chrystusowi...
Dzięki pobycie na roku propedeutycznym w Urlach odkryłem wartość adoracji. Nigdy wcześniej nie przywiązywałem tak dużej wagi do wystawień Najświętszego Sakramentu. Będąc w na I roku, klęcząc w seminaryjnej kaplicy czułem bardzo bliską obecność Boga w moim sercu (codziennie odbywała wieczorem godzinna adoracja).Ciągle sam odkrywam siebie, Chrystus leczy moje słabości, wady.
Moja prośba do was którzy czytacie ten post, jest o modlitwę za mnie, za moich kolegów kursowych i za nowe powołania. Dziś tak wielu młodych ludzi szuka swojej drogi a gdy usłyszy "Pójdź za Mną"! boi się. Widzimy co dziś się dzieje jak media tworzą nagonkę na kapłaństwo, na kościół. Nie możemy na to pozwolić, potrzeba więcej modlitwy i zawierzenia Chrystusowi...
Bracie Jarku... Czytam Twojego bloga ostatnio i jestem pełen zdumienia i radości. Cieszę się, że tak bardzo doświadczasz Boga w swoim życiu. Im jest ciężej tym bardziej jesteśmy świadomi tego, jak wiele zawdzięczamy Naszemu Panu. Pozdrawiam. PAMIĘTAM... I o pamięć śmiem prosić.
OdpowiedzUsuń