czwartek, 23 sierpnia 2012

XXXII WAPM


Wiem, dawno mie tu nie było, trudno mi teraz cokolwiek będzie ogarnąć. Zrobiłem sobie mega przerwę w blogowaniu a teraz chce się z wami podzielić tym, co przeżyłem podczas XXXII Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymki Metropolitalnej.

 Jeszcze nie całkiem opadł kurz na pielgrzymim szlaku na Jasną Górę  a mnie już jakoś tak dziwnie tęskno do drogi… Niezwykłe to uczucie, zważywszy na przemęczone ciało (obolałe stopy w moim przypadku, lewa stopa dawała się we znaki przez jakieś 8 dni pielgrzymki, spalona słońcem skóra, braki w spaniu..) które podpowiada co innego, natomiast duch, zupełnie jak w Piśmie Świętym – dziwnie „ochoczy”… Myślę że ów stan umysłu i sił jest najlepszym potwierdzeniem wielokrotnie i na różne sposoby poszukiwanego tzw. „fenomenu pielgrzymowania” – jego źródła i sensu dla nas wszystkich jak i każdego z osobna. Niezwykła atmosfera modlitwy w drodze, spotkanie i możliwość bycia z Panem w ciągu 10 dni pielgrzymowania  oraz silna obecność kroczącego pośród nas Ducha Bożego sprawia, że po prostu chce się iść czerpiąc całymi garściami z tego przedziwnego czasu „rekolekcji w drodze”, bez względu na pogodę czy niepogodę, nie myśląc o zmęczeniu i licznych niewygodach, które w codziennych warunkach powodowałyby dyskomfort nie pozwalający normalnie funkcjonować. 


  W ty roku  hasłem naszego pielgrzymowania była szczególna prośba do Matki Bożej "Daj Świadków! O jakich Świadków prosiliśmy zaraz wyjaśnię :P
Prosiliśmy o to, by Bóg dał naszemu światu, naszej ojczyźnie, naszej Warszawie, wspólnotom i rodzinom ludzi, którzy będą w nich prawdziwymi świadkami Chrystusa. Tak jak Maryja była oparciem dla Apostołów oczekujących na Ducha Świętego w wieczerniku, tak i dzisiaj dla nas może być źródłem pokoju w zmaganiach z lękiem i wątpliwościami codzienności.
Być prawdziwym świadkiem Chrystusa, to być Jego uczniem zawierzyć mu swoje życie, obawy i lęki związane z naszym życiem. Być świadkiem to nie zdezerterować jak mówił Jan Paweł II, głosić Ewangelię w porę i nie porę!
 Od razu zadałem sobie pytanie na początku pielgrzymki jakim ja jestem świadkiem Ewangelii? Czy się nie wstydzę Chrystusa?
 Bywa z tym różnie wiem jedno, nie jest z tym idealnie, czyli tak jak ja bym chciał. Bycie świadkiem to bycie człowiekiem radosnym, mieć radość płynącą z Ewangelii!!! Moi znajomi uważają, ze jestem zbyt poważny, muszę trochę popracować nad sobą heh.
Zrozumiałem jedno że trzeba mi się jeszcze raz powtórnie narodzić dla Ewangelii, jeszcze raz muszę Ją przyjąć jako swój drogowskaz w życiu.
 Czuję  obecność Boga, wiem że On mie nie zawiedzie. Nie jestem sam – Ty mnie prowadzisz. Choćbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną...


 Bardzo w tym roku trawiłem słowa Jana Pawła II które kiedyś skierował do  młodych ludzi:

            "Wyrusz w drogę. Nie zadowalaj się dyskutowaniem; nie czekaj, aby zrobić coś dobrego, na okazje, które może nigdy się nie pojawią. Już nadszedł czas działania! (…). Wy, młodzi, jesteście powołani do głoszenia orędzia Ewangelii świadectwem życia. Kościół potrzebuje waszej energii, waszego entuzjazmu, waszych młodzieńczych ideałów, aby Ewangelia mogła przenikać w tkankę społeczeństwa (…). Nie ma czasu, aby wstydzić się Ewangelii. Jest to raczej czas głoszenia jej na dachach…”.

czwartek, 5 kwietnia 2012

Eucharystia i Kapłaństwo

(...) Ziemio polska! Ziemio ojczysta! Zjednocz się przy Chrystusowej Eucharystii, w której krwawa Ofiara Chrystusa ponawia się wciąż i na nowo urzeczywistnia pod postacią Najświętszego Sakramentu wiary!
Przez tę Ofiarę wszedł do wiecznych przybytków Chrystus-Kapłan “nowego i wiecznego Przymierza” Boga z człowiekiem: Przymierza ustanowionego “we krwi ” niepokalanego Baranka. “O ileż bardziej ta Krew, Krew Chrystusa, który Bogu złożył samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści nasze sumienia z martwych uczynków, abyśmy służyć mogli Bogu Żywemu” - słowa Listu do Hebrajczyków (Hebr. 9, 14). 

                    bł. Jan Paweł II  w kościele Wszystkich Świętych w Warszawie 08.06.1987


 Wieczernik. Jezus z najbliższymi świętuje Paschę. Tylko On w tym gronie zna nową treść tego słowa. Tylko On wie, na czym polega najważniejsze w dziejach ludzkości Przejście. Przejście przez próg śmierci. Przejście tam i z powrotem. Po raz pierwszy. Chleb: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane”. Kielich wina: „To jest Krew moja, która za was będzie wylana”. I nakaz: „To czyńcie na moją pamiątkę”. 
 Od tamtej chwili słowa „To jest Ciało moje... To jest Krew moja”, wypowiedziane zostały miliony razy..
 Eucharystia jest pokarmem na "drogę" dla słabych, jest posiłkiem, podczas którego Jezus pozwala nam obcować ze sobą. Każda Msza św. jest gestem Jezusa skierowanym do nas, grzeszników, o ile sami  nie wyłączymy się ze wspólnoty, odrzucając jego miłość.
 Można nasłuchiwać rzeczywistego brzmienia słów konsekracji, brzmienia głosu Chrystusa.To niewątpliwie jedna z największych tajemnic chrześcijaństwa. Wierzymy, że Chrystus – Bóg i Człowiek prawdziwie ukrywa się, jest obecny pod konsekrowanymi postaciami chleba i wina. Kościół uczy również, że każdy kapłan działa w osobie Jezusa Chrystusa "In persona Christi" Kapłańskie dłonie są niczym małym Betlejem, w których podczas każdej Eucharystii rodzi się sam Jezus.
Każda Msza św. jest uobecnianiem wciąż na nowo tego samego wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat...

piątek, 30 marca 2012

Ciągle zaczynam od nowa...

Życie, zapytasz czym jest? I Jakie jest?
Życie jest drogą. Czasem prostą a czasem z zakrętami, na których stoją różne znaki – klarujące się jako nasze doświadczenia. Patrząc na nas, wybadało by powiedzieć,  że jesteśmy do siebie podobni, lecz na ogół dość różni. Każdy pomimo jakiś wspólnych wydarzeń, prowadzi je zupełnie odmiennie. Inaczej przeżywając to co go spotyka. Krótko mówiąc – pochodzi z innej beczki. Problemy są zupełnie inne, dotykają różnych sfer życia. 
Co zaobserwowałem u siebie podczas Wielkiego Postu?
Jeszcze daleka droga przede mną! Był to czas wzlotów i upadków, czas poznawania siebie, swoich wad z którymi trzeba walczyć. Tak jestem grzesznikiem zbawionym przez Jezusa Chrystusa, który potyka się o własne grzechy uświadomiłem sobie to podczas adoracji Krzyża w kościele seminaryjnym (tekst rozważania http://www.wmsd.waw.pl/kosciol-wspolnota-grzesznikow-2)
Widzę w sobie jeszcze tyle do naprawy, ale wszystko może się udać tylko z Jezusem, bez niego nic nie jestem w stanie uczynić. 
Idę krętymi drogami swego życia, swoją życiową drogą krzyżową. A na tę drogę składa się także praca nad sobą która jest nieodłącznym elementem każdej egzystencji. Upadki pomagają zrozumieć, że droga chrześcijanina nie jest łatwa, że zobowiązuje do ustawicznego dawania świadectwa. Nasze upadki mają nas skłaniać do szukania ustawicznej pomocy u Boga.   
     Panie! Pomimo wszystkich zagrożeń, jakich doświadczam mogę czuć się bezpieczny, gdy wiem, że Ty jesteś ze mną, że Ty idziesz obok mnie. I to spojrzenie rzucone ukradkiem na Twoją twarz, która jest także twarzą człowieka. 

 Podczas Wielkiego Postu podjąłem duchową adopcję dziecka poczętego!
 Moja przygoda z Duchową Adopcją rozpoczęła się kilka lat temu, kiedy na pieszej pielgrzymce na Jasna Górę usłyszałem informację o rozprowadzaniu folderów Duchowej Adopcji. Z początku nurtowało mnie to. Krępowałem się podejść i poprosić o ten folder. Ostatecznie zrezygnowałem z tego. Po prostu się nie przemogłem. Ale pomyślałem sobie, że przecież takie rzeczy na ogół dostępne są w internecie. Tam na pewno zdobędę większą dawkę informacji na ten temat i tak też się stało. W tym roku postanowiłem, że podejmę duchową adopcję, nie ukrywam wahałem się ale jak nie teraz to kiedy?
Dziękuję Bogu za to, że ukazał mi sposób sprzeciwu na zło, które uderza w to co na ziemi najcenniejsze, w życie ludzkie. Myślę, że Jezus chciał mi pokazać przez to, że oprócz protestów i manifestacji potrzeba nam cichej i ufnej modlitwy, która potrafi góry przenosić. 

wtorek, 28 lutego 2012

Radosny POST


Wielki Post, to szczególny czas uczenia się radości, poznawania siebie i dochodzenia do prawdy. Nie można zatrzymywać się na popiele sypanym na nasze głowy, na wyrzeczeniach i surowości wobec siebie samego. Dla mie już któryś z kolei w życiu Wielki Post, chcę aby ten okres był bardzo intensywny w poznawaniu Boga i siebie samego. Na samym początku odkryłem wielkie pragnienie Boga (po raz pierwszy zdecydowałem się aby ten dzień przeżyć o chlebie i wodzie, udało się! sic!) Pan Bóg daje nam trzy drogowskazy na ten czas: jałmużna, modlitwa i post.
- najpierw podzielić się, dać siebie innym, pomyśleć o innych...
- potem pomodlić się, spędzić trochę więcej czasu z Bogiem...
- w końcu poświęcić się, czynić jakieś wyrzeczenia...
Czy to będzie jałmużna, modlitwa czy post, Jezus kładzie nacisk na dyskrecję.
Jedno z moich postanowień wielkopostnych, jest to aby więcej zaangażować się w pomoc blizniemu, żeby w każdym człowieku zobaczyć brata.To ma być radosny post!

Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: Rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać? Dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków? (Iz 58, 6-7)

 Potrzeba mi prawdziwego postu. Nie z posiłkiem do syta. Lecz z czasem do sytości przeznaczonemu Panu Bogu. Post uczy reagowania na brak. A mój brak jest po to, bym zobaczył czego brakuje bliźnim. Tylko wtedy będę w stanie podać chleb bezdomnemu. Bo tylko wtedy będę w stanie sobie wyobrazić jak się człowiek czuje, gdy mu chleba brakuje…

sobota, 11 lutego 2012

Jeśli chcesz...

Witraż - Chrystus uzdrawia trędowatego
(Mk 1,40-45)
Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: Chcę, bądź oczyszczony! Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich. Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.                     



Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić… Czy Bóg może nie chcieć naszego uzdrowienia, naszej wolności od wszelkiego rodzaju zła? Myślę, że dopóki człowiek nie zetknie się bliżej, nie doświadczy Boga w swoim życiu może tak myśleć, bo może o Bogu myśleć w kategoriach ludzkich, a przecież człowiek nie zawsze chce dobra drugiego…
…Jezus surowo mu przykazał (…) : nikomu nic nie mów… czuję tu lekką prowokację ze strony Jezusa… bo jak nie powiedzieć, jak nie podzielić się szczęściem, dosłownie cudem, które wydarzyło się w naszym życiu?! Jak? Przecież to było niemal pewne, że ten człowiek jednak zacznie mówić, mimo zakazu Jezusa -- dlaczego więc zakazał? 
   "Jeśli chcesz... "
 Tak wiele razy narzucam swoje prośby i zachcianki Panu Bogu, Panie Bożę daj tamto i jeszcze tamto , spraw żeby mi się dobrze wiodło, daj spokój serca, żebym był dobrym człowiekiem, żeby nic złego mie nie spotkało! Tyle jeszcze mniejszych i większych próśb...
Zaskakująca jest pokora trędowatego, nie mówi "musisz to zrobić" czy "masz to uczynić" Tylko jeśli chcesz, jeśli jest taka Twoja wola Panie...
 Ciągle pytam Boga, dlaczego nie wysłuchujesz? Ile muszę jeszcze czekać? Dlaczego mie nie słuchasz?
A to właśnie tak często ja Go nie słucham jak do mie mówi w swoim słowie...
Panie ulecz mie z duchowego trądu...


                                     
                                           Kiedy się modlisz - musisz zaczekać
                                           wszystko ma swój czas
                                           widzą prorocy
                                           trzeba wciąż prosząc przestać się spodziewać
                                           niewysłuchane w przyszłości dojrzewa
                                           to niespełnione dopiero się staje
                                           Pan wie już wszystko nawet pośród nocy
                                           dokąd się mrówki nadgorliwie spieszą
                                           miłość uwierzy przyjaźń zrozumie

                                           nie módl się skoro czekać nie umiesz...
          
                                                                                      ks. Jan Twardowski


sobota, 4 lutego 2012

Kto jest odpowiedzialny za zło?

  Jeśli Bóg jest dobry i wspaniały, a wszystko, co istnieje, jest Jego stworzeniem, to skądże wzięło się zło? Znamy przecież otaczającą nas rzeczywistość i wiemy, że jest ona daleka od doskonałości. Nękają nas najróżniejsze schorzenia fizyczne, społeczne, ekonomiczne i inne. Świat pełny jest płaczu, narzekania, cierpień, krzywdy i zbrodni. Jak można tu mówić o doskonałości? Czyż odpowiedzialności za to nie ponosi Bóg, który to wszystko stworzył?
 Wielu odpowiedzialnością za zło obarczyło i obarcza Boga. Mówią, że świat się Bogu nie udał, lub że gdyby był Bóg, nie mógłby na to wszystko patrzeć. Są to zarzuty niesłuszne. Przede wszystkim dlatego, że są one w całkowitej sprzeczności z tym, co mówi Słowo Boże. Cechą Boga jest doskonałość. Będąc doskonałym, jest On wrogiem zła we wszelkiej postaci.  Kiedy jednak Bóg stworzył istoty żywe, obdarzył je rozumem i swobodą decydowania. Mógł tego nie robić, lecz wtedy istoty takie byłyby automatami, bezdusznymi robotami, zaprogramowanymi mechanizmami, nie mającymi prawdziwego życia. Dając swoim stworzeniom swobodę wyboru, Bóg musiał się liczyć z tym, że będą one wybierały samodzielnie.  Bóg mógł ponadto uniemożliwić realizację niewłaściwych decyzji. Mógł umieścić Swoje stworzenia w takich okolicznościach, w których zrobienie czegoś złego byłoby niemożliwe. Bóg nie chciał ani robotów, ani niewolników. Dlatego obdarzył swe stworzenia rozumem i sumieniem i dał im wolną wolę. Postanowił nie wymuszać właściwego zachowania, lecz apelować o nie. Wybór zawsze należy do nas co wybierzemy? Czy powiemy Panu Bogu: Tak, chcę pełnić twoją wolę?
                                                                    (korzystałem z notatek z rekolekcji Ignacjańskich)          


 "Także do nas skierowane jest wyraźne i stanowcze wezwanie Mojżesza: "Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. (...) Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo" (Pwt 30, 15. 19). To wezwanie dobrze odpowiada także naszej sytuacji, bo i my musimy każdego dnia wybierać między "kulturą życia" a "kulturą śmierci". Ale słowa Księgi Powtórzonego Prawa mają jeszcze głębszy sens, ponieważ każą nam dokonać wyboru ściśle religijnego i moralnego. Mamy nadać naszej egzystencji pewien podstawowy kierunek, a w życiu przestrzegać wiernie i konsekwentnie prawa Bożego: "Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy. (...) Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi."
                                                                                                         Jan Paweł II
 

czwartek, 2 lutego 2012

Konsekrowani

  Święto Ofiarowania Pańskiego to kolejny Dzień Życia Konsekrowanego. Większość z nas zna osoby, które poświęciły swoje życie Panu, a więc na pewno taki dzień jest dla nas ważny, może nawet szczególny.

Dla mnie jest to czas, kiedy szczególnie pamiętam o braciach i siostrach, których poznałem podczas różnego rodzaju rekolekcji i posług a także pracujących w mojej parafii. Zdaję sobie sprawę czym tak na prawdę jest takie życie...,tak jak Pan Jezus został ofiarowany w świątyni, tak osoby konsekrowane oddały swoje życie na służbę Bogu. Szczególnie tego dnia, pamiętam o zakonach klauzurowych, które są przecież w sercu Kościoła- wspomagają jego wędrówkę i stanowią ognisko modlitwy, dążą do wzoru Chrystusa modlącego się na górze. Taki dzień jest potrzebny, ponieważ oni też potrzebują naszej modlitwy, a także by ludzie docenili i zrozumieli sens życia zakonnego.


 List Biskupów na Dzień Życia Konsekrowanego: http://episkopat.pl/?a=dokumentyKEP&doc=2012125_0


 

sobota, 21 stycznia 2012

NAWRACAĆ SIĘ...

(Mk 1,14-20)
Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi. I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. Idąc dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.

 Jezus słowa te kieruje dzisiaj do mnie. „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże”. O co właściwie pragnie mnie prosić Jezus? O NAWRÓCENIE. To nic, że chodzę do kościoła  na Eucharystię w każdą niedzielę i nie tylko. To nic, że codziennie klękam do modlitwy rano i wieczorem.To nic, że biorę udział pielgrzymkach na Jasną Górę i różnego rodzaju rekolekcjach. Potrzebuję nawrócenia!!! Każdego dnia od nowa potrzebuję nawracać się. Chcę każdego dnia popatrzeć od nowa, świeżym spojrzeniem na swoją wiarę, na swoje życie. Spojrzeć znowu od nowa na Krzyż. Zobaczyć w nim miłość i zachwycić się.
  Dzisiaj Pan Jezus mówi: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi”. Patrzę na apostołów. Zostawiają całe swoje dotychczasowe życie i idą za Jezusem.Trzeba pójść za Mistrzem, pracować nad Jego dziełem. Chcę zostawić to, co mnie wiąże ze światem, co zniewala umysły i serca, co każe mi zajmować się sobą zamiast Bogiem...